W piątek od wczesnego popołudnia działałam w kuchni. Mąż spytał co robię. Gdy
odpowiedziałam, że chleb i kiełbasę, zaśmiał się tylko i oczywiście nie
uwierzył. Od długiego już czasu chleba nie piekę i nie jadam (nie mam do czego), bo wędlina w ogóle dla mnie nie istnieje. Takie są uroki diety niskohistaminowej.
Ale dzisiaj akurat naprawdę upiekłam chleb i przygotowałam kiełbasę - pasztetową wegetariańską. Nie mogłam zdecydować się na nazwę. Początkowo konsystencja była bardziej jak pasztetowa, ale po ponad dobie w lodówce zrobiła się bardziej kiełbasiana :). Dodatek wędzonej papryki sprawił, że smak też jest "wędliniarski".
Składniki (na 3 szt. po ok. 10 cm ):
- 1 szkl. kaszy jaglanej + osolona woda do ugotowania (2 szkl.),
- sól i kolendra (rozgniecione ziarenka) do smaku,
- 4 ziarenka ziela angielskiego rozgniecione w moździerzu,
- 2 płaskie łyżeczki słodkiej papryki wędzonej,
- 2 łyżki soku z buraków,
- 1 cebula pokrojona w kostkę i podsmażona na oleju,
- 1 duży ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę, podsmażony z cebulką,
- 2 ugotowane marchewki,
- 2 łyżki oleju kokosowego,
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej,
- osłonki poliamidowe termokurczliwe do kiełbas (u mnie szersze, jak do kiełbas typu żywiecka/krakowska) + woda i sól do namoczenia,
- woda do obgotowania kiełbasy.
Przygotowanie:
Kaszę
jaglaną zalewamy gorącą wodą. Odstawiamy na 10 minut, a po tym czasie płuczemy
kilkukrotnie w zimnej wodzie. Gotujemy w 2 szkl. osolonej wody do miękkości i
wchłonięcia całej wody. Przykrywamy i odstawiamy na 15 minut. Blendujemy na
średnio gładko – część kaszy całkowicie zmieliłam, a część została w
ziarenkach. Ugotowane marchewki miksujemy na gładko. Dodajemy do kaszy wraz z
pozostałymi składnikami i przyprawami. Masę można w zasadzie przyprawić zgodnie
z upodobaniami, do smaku – ja dodałam po prostu przyprawy, które toleruję. Dobrze
mieszamy. Odstawiamy na 15 minut. Trzy osłonki o długości ok. 20 cm każda namaczamy w
wodzie z solą zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Napełniamy ściśle masą (z
jak najmniejszą ilością powietrza). Moje osłonki były na tyle szerokie, że
swobodnie mogłam je napełnić łyżką. Pozostawiając po ok. 2-3 cm wolnego miejsca. Mocno
zawiązujemy nitką. Nakłuwamy igłą w kilku miejscach. Wodę zagotowujemy.
Zmniejszamy gaz. Wkładamy kiełbasę i parzymy 30 minut. Woda nie może się już
gotować, powinna mieć ok. 75 ° C. Wyjmujemy do wystygnięcia. Następnie
schładzamy w lodówce przez kilka godzin lub najlepiej przez całą noc. Wyjmujemy
z osłonki i kroimy na plasterki. Przechowujemy w lodówce. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za komentarz! Proszę osoby anonimowe o podanie chociaż imienia :)
Z powodu dużej ilości spamu w ostatnim czasie zmuszona jestem wprowadzić obrazkową weryfikację komentarzy. Przepraszam za utrudnienia :)