Dokładnie rzecz ujmując powinno być: złośliwe
ciastka z awokado, z diabelskiej maszynki. Że moja maszynka do ciastek została
wyprodukowana tylko po to, żeby robić mi na złość, to właściwie wiedziałam od
dawna. Ale że można zapomnieć dodać do ciastek proszek do pieczenia, to
dowiedziałam się dzisiaj. Innymi słowy: ciastka z przygodami, po przejściach,
wyglądające apetycznie-inaczej. Pojawiają się więc na blogu tylko dlatego, że w
smaku są bardzo dobre i wyciągając wnioski z moich przygód podczas
przygotowania, naprawdę warto je upiec.
Składniki:
- 1 nieduże, miękkie awokado,
- ¾ szkl. mielonych orzechów włoskich,
- ½ szkl. mielonych migdałów,
- ½ szkl. mąki ryżowej,
- 2 łyżki mąki kokosowej,
- 3 łyżki oleju kokosowego (płynnego),
- 5 łyżek wody (jeśli używamy maszynki do ciastek),
- 1 jajko,
- 3 łyżki cukru pudru,
- szczypta soli,
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia (u mnie powinien być bg).
Przygotowanie:
Awokado
blendujemy na gładko. Dodajemy wszystkie składniki, nie zapominając o proszku J. Mieszamy łyżką, a następnie wyrabiamy ciasto.
Jeśli ciastka mają być rozwałkowywane i wykrawane, proponuję nie dodawać wody.
Ja natomiast, świadoma wszystkich wad mojej maszynki do ciastek, postanowiłam
umieścić w niej ciasto i wycisnąć ciastka. Zanim to nastąpiło zmieniłam 3
końcówki, bo żadna nie chciała współpracować, 10 razy wypadła dolna nakrętka i
20 razy wysunęła się góra. Gdy już uda się nam wycisnąć lub wykroić ciastka,
pieczemy je na blaszce wyłożonej
papierem do pieczenia w piekarniku rozgrzanym do 180 ° C ok. 10-12 minut lub do
przyrumienienia. Wyjmujemy do wystudzenia na kratce. Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję bardzo za komentarz! Proszę osoby anonimowe o podanie chociaż imienia :)
Z powodu dużej ilości spamu w ostatnim czasie zmuszona jestem wprowadzić obrazkową weryfikację komentarzy. Przepraszam za utrudnienia :)